wolny internet

0 readers
0 users here now

Wolny (jak w rewolucji) internet to podstawa współczesnej organizacji ruchów społecznych. Nie możemy pozwolić, żeby kontrola nad tym co i komu mówimy spoczywała w rękach korporacji.

Ta społeczność ma na celu dyskutowanie jasnych i ciemnych stron internetowej wolności. Tak alternatyw, jak i wyciągających się za nami korporacyjnych.

Z zakresu informatyki warto zajrzeć też do społeczności;

Polecamy uwadze też przydatny spis praktycznych Szmerowych techno-porad.

founded 4 years ago
MODERATORS
1
 
 

Elon Musk wygaduje dowolnie niedorzeczne rzeczy. Ale wiadomość, którą opublikował o 19:04 wieczorem w [amerykańskie] Święto Pracy, może uchodzić za najbardziej negatywną, samooskarżającą, ocenę, jaką lider korporacji kiedykolwiek wydał na temat własnego przedsiębiorstwa.

Musk wystrzelił tą porażającą salwę w swoim ataku na Anti-Defamation League, [sławną amerykańską] organizację praw obywatelskich w której przewodzą Żydzi. ADL stanowczo sprzeciwiła się zjadliwie antysemickim tweetom skrajnie prawicowych grup, których publikację X dopuszcza na platformie. Musk zarzucił ADL, że "agresywnie domagała się zablokowania kont w mediach społecznościowych nawet za drobne wykroczenia" i że organizacja "próbowała zabić X", naciskając na reklamodawców, aby unikali tej witryny. Największym zaskoczeniem nie było jednak, że po raz kolejny Musk otwierając usta strzelił sobie w stopę, ale to, że podał kwotę szkód finansowych rzekomo wyrządzonych przez ADL, które prawdopodobnie porażą jego partnerów i pożyczkodawców.

Jego zdumiewające wyliczenia dotyczą obecnej wartości firmy znanej wcześniej jako Twitter. Od czasu zakupu platformy w październiku ubiegłego roku Musk wielokrotnie powtarzał, że jej wartość gwałtownie spadła, głównie z powodu katastrofalnego spadku przychodów z reklam. Musk kupił Twittera za 44 miliardy dolarów, sfinansowane 13 miliardami dolarów z pożyczek od znanych banków komercyjnych i inwestycyjnych oraz 31 miliardami dolarów w kapitale własnym. Z tej ostatniej części Musk wniósł około 24 miliardów dolarów własnej gotówki, podczas gdy grupa jego przyjaciół-inwestorów, w tym Larry Ellison, Ron Baron i książę Al Waleed z Arabii Saudyjskiej zapewnili 7 miliardów.

W poście Musk zarzuca, że "ADL wydaje się być odpowiedzialna za większość naszej utraty przychodów" i dodaje: "Nie widzę żadnego scenariusza, w którym byliby odpowiedzialni za mniej niż 10% zniszczenia wartości, czyli około 4 miliardy dolarów". Logiczne jest założenie, że przez "wartość" Musk rozumie 44 miliardy dolarów zapłacone za nieruchomość, a nie samą część kapitałową. W końcu, jeśli kupiłeś dom za 440 000 USD, pożyczyłeś 130 000 USD i sfinansowałeś pozostałe 310 000 USD gotówką, a cena spadła, obliczyłbyś spadek "wartości" na podstawie tego, o ile mniej niż 440 000 USD mieszkanie byłoby warte dziś.

Według obliczeń Muska, ADL w pojedynkę spowodowała wyparowanie około 4 miliardów dolarów "wartości" X, a te 4 miliardy dolarów stanowią około 10% całego spadku wartości przedsiębiorstwa. Ten wzór daje całkowity spadek o 40 miliardów dolarów. Ponieważ Musk i partnerzy zapłacili 44 miliardy dolarów, w tym z pożyczek, sugeruje, że gdyby platforma zmieniłaby teraz właściciela cena wynosiłaby tylko 4 miliardy dolarów (cena zakupu 44 miliardów dolarów minus 40 miliardów dolarów "zniszczonej wartości"), co oznacza spadek o 90%. W efekcie mówi, że 31 miliardów dolarów, które on i jego partnerzy zainwestowali w kapitał własny, całkowicie przepadło, a duża część długu zaciągniętego u śmietanki Wall Street znajduje się 'daleko pod wodą'.

Czy Elon Musk naprawdę wierzy, że X jest teraz wart 4 miliardy dolarów, jak sugeruje porażający post? Być może nie. Ale właśnie zadał kolejny cios swojej i tak już nadwerężonej marce, jeszcze bardziej osłabiając jej pozycję w oczach reklamodawców. Być może uważa on, że wyolbrzymianie bólu i rzucanie liczbami jest wskazane, gdy jest się ofiarą, gdy wina leży po czyjejś stronie. Jeśli X rzeczywiście okaże się finansowym katastrofą, ludzie prawdopodobnie zapomną jednak o wymówkach i przyjrzą się błędom popełnianym przez jego wyłącznego właściciela.

2
 
 

Nie żeby robiło mi to jakąkolwiek różnicę (patrz źródło crossposta).

3
 
 

cross-postowane z: https://szmer.info/post/931139

Podcast Techspresso.cafe

4
5
6
 
 

Tysiące powiadomień i lajków, wciągające wideo i angażujące treści, które nie pozwalają ci odłożyć telefonu… Znasz to, prawda?

Vlop!, czyli „nowa rewolucyjna aplikacja i platforma społecznościowa”, o której mowa w reklamie, nie istnieje. Ale prawdziwe VLOP-y istnieją od lat i korzystasz z nich codziennie. To skrót od Very Large Online Platforms, największych platform, takich jak Facebook, YouTube, Instagram, Twitter (X) czy TikTok.

7
8
 
 

Przekierowuje linki, tak żeby łatwiej było odwiedzając inne instancje wchodzić z nimi w interakcje poprzez swoją. Korzysta ktoś?

9
10
11
 
 

KODiverse? Ostatnio prawdopodobnie ta sama osoba zrobiła pełne spolszczenie Mobilizona z uwzględnieniem feminatywów/form bezosobowych. Jestem pozytywnie zaskoczony.

cross-postowane z: https://szmer.info/post/824212

https://tube.pol.social/a/kodmalopolskie/video-channels

12
 
 

cross-postowane z: https://lemmy.world/post/3370868

Według miejskiego "CYBER COMMAND" aplikacja "stanowi zagrożenie bezpieczeństwa dla miejskich sieci technicznych".

13
14
15
1
Problem Lemmiego (szmer.info)
submitted 1 year ago* (last edited 1 year ago) by lemmur@szmer.info to c/wolnyinternet@szmer.info
 
 

Hej, ostatnio myślałem nad lemmym i stwierdziłem że brakuje mi w nim funkcji, która jest powszechna w platformach typu reddit. Tą funkcją jest łatwość znalezienia informacji. Jeżeli np. szukam odpowiedzi na jakieś pytanie to po wpisaniu go do wyszukiwarki, to pierwsze parę wyników pochodzi z centralizowanych stron typu reddit, quora, stackoverflow itp. Nawet jeżeli na którejś instancji lemmiego ktoś odpowiedział na to pytanie, wyszukiwarka i użytkownicy ma prawie zerowe szanse żeby odnaleźć to i wrzucić na pierwszą stronę. Nie pomaga też fakt, że linki do większości instancji wyglądają no cóż ... dziwnie. Myślę że rozwiązaniem tego problemu (I to dosyć eleganckim) byłoby utworzenie instancji, która nie posiadałaby aktywnych użytkowników, a jedynie byłaby hubem, zbierającym posty z forów technicznych innych instancji. Ułatwiłoby to też znacznie moderację i umożliwiłoby lemmiemu bycie prawdziwą Frontpage of the Internet. Co o tym myślicie szmery?

16
 
 

cross-postowane z: https://lemmy.world/post/3070541

Wiele osób w Japonii polega na usłudze NERV dla alertów dotyczących trzęsień ziemi. Niestety, nie będą ich już otrzymywać przez ex-Twittera.

Zdecydowaliśmy, że jeżeli mielibyśmy wydawać ponad ¥700,000 [~20 tyś złotych] miesięcznie byłoby by lepiej gdyby te pieniądze mogły być przeznaczone na rozwój naszej aplikacji NERV i wzmacnianie naszych serwerów ActivityPub [fediwersowych] zamiast na koszta API X. Dlatego też zaczynamy ścinać nasze posty na X.

Główne konto na mastodonie: https://unnerv.jp/@UN_NERV
Lista wszystkich kont (podział na regiony i typy ostrzeżeń): https://unnerv.jp/about/more

17
 
 

Przepaść dzieląca Internet na dwie części rośnie. Po jednej stronie znajduje się Internet komercyjny, opanowany przez monopolistów, skupiony wokół mediów. Internet mający tylko jeden cel: zmusić nas do klikania. Mierzy kliknięcia, optymalizuje kliknięcia, generuje kliknięcia. Zbiera o nas tak dużo informacji, jak tylko może, każdą sekundę naszego życia zasypuje reklamami, dźwiękami, powiadomieniami, wibracjami, migającymi LEDami, muzyką w tle i jaskrawymi tytułami. Sieć sprowadzająca się do idiokracji, jak w krajobrazie Blade Runnera, kompletnej cyberpunkowej dystopii.

Po drugiej natomiast stronie jest Internet dla osób zaawansowanych technologicznie. Osób, które instalują adblocki czy alternatywne przeglądarki. Osób, które wypróbowują alternatywne sieci, takie jak Mastodon, lub (Boże, przebacz) Gemini. Osób, które cisną bekę z nowoczesnego web-u, tworząc strony z samego HTML-a, pozbawione JavaScript.

Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, przepaść się powiększa. Musisz wybrać swoją stronę. Jeśli chcesz przeglądać "normalny Internet", coraz częściej nie obędzie się bez wyłączenia przynajmniej części twoich blokerów niefajnych funkcji aby dostać się do treści.

Zwykle nie zaprząta to mojej uwagi. Kliknięty link się nie otwiera lub strona się rozjeżdża? Prawdopodobnie blokuję jakiś ważny dla działania strony JavaScript. Nic mnie to nie obchodzi, i tak mam zbyt dużo do czytania. Zyskuję więcej czasu na inne sprawy. Aktualnie używam kagi.com jako mojej głównej wyszukiwarki. Posiada ona fajną funkcję, która nazywa się "non-commercial lens" i polega na tym, że wyszukiwarka będzie się starała zepchnąć w dół bardziej komercyjne strony i treści (co jest nieco ironiczne biorąc po uwagę, że Kagi sam jest komercyjną wyszukiwarką). Pozwala również ręcznie zdepriorytetyzować wybrane domeny, jak facebook.com czy linkedin.com. Jeśli publikujesz na tych stronach, mniejsza szansa, że to zobaczę. Nie wspomniałem o kilku sytuacjach, kiedy używałem marginalia.nu.

Dzieje się coś dziwnego: nie tylko część sieci staje się dla mnie niewidoczna; ponieważ całkowicie unikam Google Analytics, każdej domeny Facebooka i jakichkolwiek skryptów śledzących, sam także staję się dla nich niewidoczny. Ja nie widzę ich, a oni mnie!

Pomyśl o tym! Cała ta "sieć MBA, projektantów i marketingu" jest teraz zoptymalizowana dzięki analityce opisującej osoby nieblokujące analityki (oraz boty udające, że są takimi osobami). Z dnia na dzień czuję się coraz bardziej odłączony od tej części Internetu.

Korzystanie z tych stron jest tak denerwujące, że kiedy naprawdę potrzebuję, często po prostu decyduję się na... rozmowę telefoniczną lub wysłanie e-maila. Podpisałem umowę na telefon pisząc przez e-mail z prawdziwą osobą, ponieważ formularz rejestracyjny dla mnie nie działał. Dzwonię gdy chcę zarezerwować pobyt w hotelu, jeśli rejestracja online nie jest dostatecznie prosta lub wymaga ode mnie założenia konta. Nie lubię rozmawiać przez telefon, jednak ostatecznie oszczędza mi to dużo czasu i stresu. Idę do sklepu pieszo lub rowerem zamiast zamawiać przez Internet, dzięki czemu mogę uzyskać bezpośrednią poradę, lub wymienić wadliwy towar.

Pomimo zerwania z czymś, czym wydaje się nam być "Internet", nigdy nie otrzymałem tylu e-maili komentujących moje wpisy na blogu. Rzadko zdarza mi się mieć tak interesujące dyskusje w Internecie jak na Mastodonie. Codziennie mam dziesiątki interesujących treści do przeczytania w moim feedzie RSS, na Gemini, na Hacker News, na Mastodonie. Wiele z nich znajduje się na bardzo minimalistycznych blogach, takich po których można sprawnie nawigować. Co zabawne, osoby nietechniczne po zobaczeniu mojego bloga lub tych, których ja czytam, bardzo często spontanicznie wyrażają swój zachwyt nad prostotą, minimalizmem i łatwością obsługi. Tak jakby wszystkie te warstwy JavaScriptu i migającego css-a działały przeciwko używalności, przeciwko ludziom. Tak jakby prawdziwych użytkowników nigdy nie obchodził "fajny design" i chcieli tylko czegoś prostego.

Czuję jakby każdy właśnie w tej chwili wybierał swoją stronę. Nie da się już stać pośrodku. Albo przeznaczasz całą swoją moc procesora na uruchomienie masy skryptów śledzących, albo odchodzisz daleko od wielkich korporacji. Albo płacą ci za zbudowanie wielkich billboardów na kolejnym frameworku, albo ręcznie składasz HTML.

Może web nie umiera. Może tylko się rozdwaja.

Na pewno znasz pojęcie "dark webu", o którym piszą dziennikarze? (jeden z nich na moje pytanie odpowiedział, że dla niego "dark web" oznacza "strony, które niełatwo znaleźć przy pomocy wyszukiwarki Google"). Cóż, czasem czuję, że jestem częścią "dark webu". Nie żeby kupować narkotyki czy wynajmować płatnych zabójców, nie! Chodzi o miejsce gdzie dyskusje mogą się swobodnie toczyć bez szpiegowania i przerywania reklamami.

Ale coraz bardziej czuję się jak outsider, ktoś spoza.

Właściwie to nie ja. To ci, którzy żyją z reklamy i dla reklamy, są outsiderami. Oni są tymi, którzy niszczą wszystko czegokolwiek się dotkną, wliczając w to naszą planetę. To oni są chorymi psychopatami, a ja nie chcę mieć z nimi już więcej do czynienia. Uważasz, że to my odcinamy się od tych dziwaków z obsesją na punkcie kliknięć? Droga wolna! Dobrej zabawy z nimi.

Ale jeśli chcesz z nami popłynąć, to teraz jest czas, aby wrócić do starego, prostego web-u. Witamy z powrotem na pokładzie!

18
 
 

I’ve suddenly been excluded from all the conversations with my friends because I very slightly but unacceptably deviated from the norm.

Sooner or later, a centralised service faces you with a choice: either you comply with a rule you don’t agree, either you lose everything.

19
 
 

cross-postowane z: https://szmer.info/post/762624

Konfederacja Pracy informuje na swojej stronie/fb;

W czerwcu w gronie członkiń i członków Konfederacji Pracy powitaliśmy Googlersów 😎

Nowa organizacja związkowa zrzesza pracowników Google Poland Sp. z o.o.

Liczymy na konstruktywną współpracę z Firmą Google i ta jak na razie nie zawodzi 😉

Pracowników Google w Polsce chcących dołączyć do związku zawodowego i mieć wpływ na kształt swojego miejsca pracy zachęcamy do kontaktu mailowego z organizacją: contact@googlers-union.pl

20
21
 
 

(link nie do końca powiązany z wpisem)

Przeglądam i przeglądam wybór mnóstwa licencji, stworzonych głównie dla otwartego oprogramowania, ale nie udało mi się natrafić na licencję dedykowaną oprogramowaniu, które na przykład:

zostało zrobione dla podmiotu klienckiego, przez ten podmiot wykorzystywane do celów nawet zarobkowych, ale oprogramowanie takie miałoby otwarty kod źródłowy. Inaczej to można nazwać "Limitowany użytek, wolny rozwój" (Limitowany z powodu możliwości użytku komercyjnego jedynie przez podmiot kliencki).

Albo inną sytuacją może być taka: stworzenie dla siebie jakiegoś produktu, opublikowanie kodu źródłowego i po prostu potrzeba zabronienia innym osobom używania tego konkretnego kodu (np strona www) do celów zarobkowych lub używania publicznie, w momencie kiedy nie zostanie usunięta zawartość produktu (strony).

Jak wy się macie z wyborem licencji nastawionych na oprogramowanie o kodzie otwartym? Może doradzicie jakieś generatory lub licencje?

22
23
24
 
 

X Corp., spółka macierzysta firmy zajmującej się mediami społecznościowymi, wysłała 20 lipca list do Center for Countering Digital Hate, organizacji non-profit, która prowadzi badania nad mediami społecznościowymi, oskarżając organizację o złożenie "serii niepokojących i bezpodstawnych roszczeń, które wydają się być obliczone na zaszkodzenie Twitterowi ogólnie, a w szczególności jego cyfrowej działalności reklamowej" i grożąc pozwem.

Tak, elitki muszą być obecne na platformie (proto)faszysty. Bo muszą... czego nie rozumiecie w oportunistycznym pragnieniu bycia w centrum zainteresowania?

25
 
 

W wewnątrz-firmowym wystąpieniu Zuckerberg stwierdził "Jeśli zarejestrowało się ponad 100 milionów osób, idealnie byłoby, gdyby wszystkie lub nawet połowa z nich pozostała. Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie".

view more: next ›